poniedziałek, 25 czerwca 2012

Relacja Część II


Dobiegając do strefy zmian wiedziałem już za co chwycić. W box’ie ściągam piankę, wycieram głowę, stopy, ubieram skarpety i buty. Łyk isotonika, chwytam za okulary, kask, ściągam rower z stojaka i wybiegam z strefy. Przekraczając linię oznaczającą wstęp do boxu, wsiadam na rower i słyszę doping znajomych. ‘’Teraz rozkręcaj, rozkręcaj!’’ ‘’ Pracuj, pracuj’’. 




 Rozkręciłem rower, poprawiłem swoją pozycję i zacząłem 45 kilometrowy wyścig. Po około 3-4 minutach pierwsze osoby zaczynają mnie wyprzedzać. Rower nie jest moim mocnym punktem. Teraz gdy patrzę z biegiem czasu na moje przygotowania to nie mogę powiedzieć, że były dobre. Ponieważ kolarzówkę miałem 2 miesiące wcześniej z czego pierwszy miesiąc byłem w Gdańsku i nie mogłem na niej jeździć. W drugim miesiącu musiałem przyzwyczaić się do jazdy w takiej pozycji. Ból barków, dłoni i pośladków był straszny i wcale nie ułatwiał mi trenowania. Stąd też moja słaba forma rowerowa. Wracając na trasę. Część zawodników którzy mnie wyprzedzali, jeździło na bardzo dobrych rowerach i w mgnieniu oka znikały mi z horyzontu. Sam też wyprzedziłem kilku zawodników. Jednak tych którzy wyprzedzali mnie było więcej. Największe emocje podczas całej imprezy wzbudził we mnie pierwszy nawrót na 15km. Dojeżdżając do miejsca nawrotu słyszałem już doping moich znajomych. Było ich naprawdę dużo i byli naprawdę głośni. Zrobiło mi się strasznie miło. Tak wielkiego dopingu nigdy nie miałem, nawet na biegu trzeciego maja który odbywa się w Sztumie. Dało mi to olbrzymiego kopa i postanowiłem przyśpieszyć. Od tamtego momentu utrzymywałem prędkość 30.8-9 . Jechałem wiedząc ile osób liczy na mnie i wierzy w powodzenie moich działań nie tylko w Malborku ale i ukończenia ironman’a. 




Na 30km trasy rowerowej odkleiłem z kierownicy żel który wcześniej sobie przygotowałem i zjadłem go. Po chwili czułem, że organizm już nie przyswaja tak dobrze. Lekko się nim ‘’zakleiłem’’. Wiedziałem , że potrzebuje wody albo czegoś lekkiego aby żołądek zaczął poprawnie pracować. W bidonie miałem tylko węglowodany które mogły by tylko pogorszyć sprawę. Mimo wszystko utrzymywałem tempo. Od 35 do 45km tylko wyprzedzałem. Sporo zawodników przeceniło chyba swoje możliwości. Dzięki temu, że równo pojechałem na ostatnich kilometrach mogłem wyprzedzać. Gdy na horyzoncie widziałem sporą grupę zawodników mówiłem do siebie ‘’Jeszcze tą grupę łykne i koniec’’ i tak co chwilę. Zjeżdżając do boxu rowerowego znowu słyszę aplauz publiczności – świetna sprawa! To naprawdę dodaje dużo energii. Nie zapominam oczywiście co teraz mam robić. Mój triathlon w tym momencie się dopiero zaczyna. Bieganie jest moim najmocniejszym punktem wiec trzeba to teraz wykorzystać. Pokazać wszystkim tym co popłynęli i pojechali lepiej ode mnie, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Widząc linię strefy zmian zsiadam z roweru i biegiem prowadzę go na swoje miejsce. Zawieszam rower, chwytam drugiego garmina, biorę łyk picia i przekręcając numer startowy na przód wybiegam na trasę.

Włączam zegarek czekając na zlokalizowanie satelit. Biegnę tempem którym spokojnie przeganiam rywali biegnących przed mną. Początek biegu jest w miarę spokojny tak aby nogi przyzwyczaiły się do innego wysiłku. Po kilometrze na zegarku wyświetla mi się, że satelita nie może zostać zlokalizowana. Dla mniej obeznanych powiem tylko, że dzieje się tak ponieważ się przemieszczam. Liczyłem jednak na to, że mimo biegu uda mi się zlokalizować satelitę. Zdenerwowałem się ale mówi się trudno, trzeba biec na wyczucie. Jednak po pływaniu, 45km jazdy na rowerze i dwóch zmianach czucie jest już zupełnie inne. Biegnąc mijam kolejnych rywali. Czuję mocno świecące słońce. Kończąc pierwszą pętlę 15metrów przede mną zawody kończy zwycięzca. Pomyślałem sobie wtedy, że fajnie było by już tak kończyć jak on. Jednak, żeby kończyć z takim czasem trzeba sobie na to zasłużyć. Mocniej i dłużej trenować. Póki co ja mam jeszcze 2 pętle i na tym się skupiam. Za każdym razem gdy wbiegałem na most od strony strefy zmian słyszałem owacje. Od razu gdy widziałem i słyszałem tych wiwatujących ludzi, przyśpieszałem. Słońce świeciło coraz mocniej, a zmęczenie narastało. Na około 4km poczułem mocne kucie nad obojczykami. Uczucie podobne do kolki z jednej i drugiej strony. Przez chwilę myślałem nawet, że może się to skończyć tragicznie. Ponieważ długo bym takiego bólu nie zniósł. Szybko jednak minął i mogłem wrócić do swobodnego biegu. Cały czas byłem zły na to, że nie ma osoby która pociągnęła by mi bieg i na to, że nie zlokalizowałem satelity w zegarku. Przez to tempo było bardzo rwane i nierówne. 






W dalszym ciągu mijam kolejne osoby. Do mety zostało mi 1,5km zebrałem siły i jeszcze przyśpieszyłem. Na twarzach zawodników widać było zmęczenie, nawet na twarzach tych których mijałem biegnąc do nawrotu. Gdy wbiegłem na most wiedziałem, że jest nieźle. Ostatni raz podczas tej imprezy słyszę wspaniały doping, doping którego jeszcze długo długo nie zapomnę.  Wbiegając na metę zwycięsko podnoszę ręce do góry.


Przekraczam linię mety. Jako pierwsza gratuluje składa dziewczyna która zakłada mi medal na szyje. W tym samym momencie podbiega do mnie inna kobieta i odpina mi chipa z nogi. (Jest to warunek aby zostać z klasyfikowanym) Za metą czekają na mnie rodzice, koledzy i koleżanki. Wszyscy składają mi gratulacje. Zrobiłem sobie kilka pamiątkowych zdjęć. Napiłem się wody i po 3-4 minutach nie czułem już zmęczenia. 



Biorąc pod uwagę, że był to mój pierwszy start i krótko jeździłem na rowerze kolarskim. Przez 1,5miesiąca nie pływałem. Start oceniam na 5+. Cel został wykonany 2:40 złamane. Na trasie nie złapał mnie skurcz, nie odniosłem żadnej kontuzji. Przeżyłem piękne chwile które jeszcze na długo zostaną w mojej pamięci. Czego chcieć więcej? 

Jest to mój mały sukces. Sukces do którego przyczyniliście się między innymi Wy. Ludzie którzy mnie na co dzień mobilizują i wspierają. Rodzice, siostra, dziewczyna, Adam z Olą, trenerzy którzy mi gorąco dopingowali i pomogli w kwestii technicznej. Zawodnicy z Grupy Malbork którzy mnie zawsze mobilizują, zawodnicy z mojego klubu LKS Zantyr Sztum również dopingujący mnie oraz inni znajomi którzy pojawili się na imprezie aby mnie wspierać. Podziękowania należą się również wszystkim czytelnikom bloga. Dla Was wszystkich wielki ukłon. Naprawdę ciężko jest to opisać słowami. Droga po tytuł IRONMAN’a nie jest prosta. Jednak Wy wszyscy mi ją ułatwiacie. Liczę na to, że Was nie zawiodę i kolejne występy będą równie udane. Jeszcze raz dziękuję!

Poniżej zamieszczam link do wyników w których będziecie mogli zobaczyć poszczególne międzyczasy.
http://www.irontriathlon.pl/wp-content/uploads/2012/06/wyniki_gitm_2012.pdf

Obszerna galeria z tej imprezy znajduje się na stronie malborskiego klubu biegacza,
Grupa Malbork aktywnie promująca zdrowy i aktywny tryb życia. http://www.grupamalbork.pl/
Pozdrawiam

Relacja z GARMIN IRON TRIATHLON MALBORK


Relacja Część I 

Witajcie, na wstępie powiem, że start w Malborskim triathlonie przyniósł masę emocji.  Działo się tyle ciekawych rzeczy, że nie sposób je streścić w jednym poście. Dlatego postanowiłem relację z zawodów podzielić na dwie części aby móc Wam jak najbardziej przybliżyć sytuację i atmosferę jaka panowała podczas zawodów. Zaczynajmy!

Sobotni wieczór godzina 22, czas na odprawę. Sprawdzam czy mam wszystkie potrzebne rzeczy pakując je do torby.  Kask, okulary, picie, taśmę do zamocowania żela na kierownice, żel, strój, buty i na prawdę wiele wiele innych niezbędnych rzeczy. Swoją drogą jest ich dużo więcej niż przed wyprawą na maraton.  Gdy wszystko już było dopięte na ostatni guzik postanowiłem iść spać. Na godzinę 8 rano umówiłem się z Adamem aby zapakować rzeczy i jechać na zawody.

Pobudka 7:10. Wykonuje wszystkie standardowe czynności: poranna toaleta, śniadanie, sprawdzam czy na pewno wszystko zapakowałem. O godzinie 8 pojawia się Adam, znosimy rzeczy i wyruszamy. 



Pierwsza rzecz jaka przyszła mi na myśl po tym jak zobaczyłem ile ludzi pracuje nad organizacją zawodów : ‘’To będzie naprawdę dobra impreza’’ Na początek największe wrażenie zrobiła na mnie strefa zmian. Wyglądała ona jak ta z igrzysk olimpijskich którą dotychczas mogłem oglądać w TV. Zaznaczam, że to była pierwsza moja profesjonalna impreza triathlonowa na której byłem osobiście. Oprócz strefy zmian świetnie prezentowała się ścieżka która prowadziła z wody do strefy zmian. Obok strefy zmian znajdowało się Expo na którym można było kupić wszystko co potrzebne jest triathloniście, baaa nawet można było kupić rzeczy które wydają się być potrzebne a tak naprawdę są zwykłymi szpanerskimi gadżetami.  Ponieważ przyjechaliśmy wcześnie nie miałem problemu z odbiorem pakietu startowego. Miła, przyjemna obsługa. Poszło bardzo sprawnie. 




Po chwili zaczęli się zjeżdżać zawodnicy. W sumie to nie wiedziałem czy nie są oni z kosmosu. Gdy zobaczyłem z jakimi ‘’maszynami’’ przyjechali. Takie rowery również widziałem tylko na filmach albo w internecie. Zawsze sobie myślałem ‘’Kto kupuje takie rowery za 30,40 a nawet 50 tysięcy’’ Już wiem, triathloniści. Nawet zawodnicy którzy nie są triathlonową elitą mają takie rowery.  Nie ma oczywiście w tym nic złego. Skoro mają pieniądze, mają pasje to niech jeżdżą na najlepszych rowerach na jakie ich stać. Na pewno im to nie zaszkodzi.  



Po odebraniu pakietu postanowiłem pooglądać co dokładnie mają do zaoferowania na stoiskach. Na jednym z nich kupiłem sobie strój w którym od razu postanowiłem wystartować. Chwilę się jeszcze pokręciłem i postanowiłem usiąść i odpocząć. W trakcie gdy ja pobierałem pakiet startowy i chodziłem po Expo Adam szybko pojechał do Sztumu załatwić jedną sprawę i za chwile wracał. Po powrocie koło godziny 10:30 postanowiłem okleić rower i kask numerkami od organizatorów. Następnie udałem się w strefę zmian aby wszystko sobie należycie przygotować. Przy wejściu do strefy zmian zostałem ‘’opisany’’ czyli numerek na ramieniu, łydce i ręce. Odnalazłem swój numerek, koszyk i przyszykowałem wszystkie niezbędne rzeczy.





W trakcie gdy byłem w strefie zmian dostałem telefon od trenera który, prowadził fakultet w Gdańsku, że ma dla mnie piankę. Ja byłem wstanie załatwić sobie tylko piankę windsurfingową która, krępuje strasznie ruchy przy pływaniu i nie jest tak wyporna. Gdy odebrałem piankę czułem, że musi być dobrze. 

Postanowiłem użyć dwóch garminów. Jednego miałem zamontowanego do kierownicy na rowerze. Natomiast drugi czekał na bieg w koszyku. Ten na rowerze włączyłem aby zlokalizował satelitę i czekał już włączony. Natomiast ten w koszyku pozostał wyłączony. Rzeczy wszystkie przygotowane wiec pora na przebranie się i rozgrzewkę. 



Gdy już rozgrzałem się i porozciągałem, zacząłem ubierać piankę. Trochę mi to czasu zajęło jednak wszystko poszło zgodnie z planem. Postanowiłem wejść do wody i zobaczyć czy jeszcze potrafię pływać. W końcu prawie 1,5 miesiąca nie pływałem. Woda nie była jakaś ciepła, jednak w piance nie przeszkadzała mi jej temperatura. Przepłynąłem 200m i wróciłem ponieważ już rozpoczęło się wpuszczanie do wody i odznaczanie numerów. Postanowiłem ustawić się bardziej z tyłu aby nie wychłodzić organizmu. Na imprezach różnie bywa często  są opóźnienia i trzeba czekać w wodzie. Wiec chciałem tego uniknąć jednak tutaj organizatorzy nie mieli opóźnień i jakieś 2 minuty po tym jak ponownie pojawiłem się w wodzie nastąpił start!




Przed samym startem bałem się jak to będzie. Czy będzie ciasno, czy często będzie ktoś na mnie napływać czy zbiorę dużo uderzeń itd.  Okazało się, że nie taki diabeł straszny. Start był dość szeroki więc było sporo miejsca. Oczywiście nie obyło się bez kilku drobnych uderzeń i napłynięć ale nie było źle. Raz nawet jeden z zawodników po tym jak mnie niechcący uderzył powiedział ‘’przepraszam’ ‘. Wiec byłem pod tym względem miło zaskoczony. Moim problemem była jednak nawigacja. Przede mną płynęło dużo osób każdy chlapał co ograniczało mi widoczność w lekko zaparowanych goglach. Płynąc pod prąd, starając się unikać zderzenia z innymi pływakami zapominałem co chwilę sprawdzać w jakiej pozycji się znajduję. To poskutkowało nadrobieniem sporej ilości dystansu. Dwa razy nawet znalazłem się w trzcinach. Spokojnie straciłem na tym 3 minuty jak nie lepiej. Nie patrząc już na to, że traciłem siły na bezcelowe pływanie i zwiedzanie akwenu.  Jednak gdy już zawróciłem płynęło mi się dużo lepiej.  Płynięcie z lekkim prądem okazało się nawet przyjemne. Przez cały czas gdy znajdowałem się w wodzie myślałem o tym, żeby się nie spinać. Wiedziałem, że na tym etapie mogę jedynie przegrać te zawody. Wiec płynąłem spokojnie. Mając nauczkę po pierwszych 500-700m zacząłem częściej określać swoje położenie. Co jakiś czas wypatrując końca etapu pływania.  Jeszcze kilka cykli, jeszcze chwila i wychodzę, ostatnie mocne zagarnięcia i wychodzę. Spokojnie wszedłem pod kładkę specjalnie przygotowaną przez organizatorów. W głowie jak by to Adam powiedział miałem ‘’dżumandżi’’ (zawroty głowy). Ale wyszedłem. Jestem cały, nie było źle w biegu ściągam piankę myśląc już o tym jak wykonam zmianę…





II Część relacji powinna ukazać się dziś wieczorem lub jutro rano. Przypominam tylko, że po kliknięciu na zdjęcie możecie zobaczyć je w normalnych rozmiarach.

niedziela, 24 czerwca 2012

Świetny debiut w Malborku

Udanie zakończył się mój występ w Malborskim Triathlonie na dystansie 1/4 IRONAMAN'a.
Cel zrealizowany, nie ma jeszcze wyników ale uzyskałem czas poniżej 2:40. Jutro zamieszczam obszerną relację z zawodów :)


                                                          Było meeeeeeeeeeega!

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Tydzień do Garmin IRON TRIATHLON w Malborku

Przygotowania idą pełną parą. Uważam, że ten tydzień był dobrze przepracowany. Cele jakie sobie założyłem to powrót do formy czyli praca nad siłą, i poprawą kondycji. Motto które będzie nam przyświecać w tym tygodniu to:

'' Wola psychiki daje wyniki''

Tak wyglądał mój miniony tydzień:

11.06 Poniedziałek
5km OWB1  4:50min/h
Rower 50km średnia 28.3km/h

12.06 Wtorek
7km OWB1 4:50min/h
+ siłownia 1,5h

13.06 Środa
16km OWB1 4:40min/km
60km średnia 27km/h

14.06 Czwartek
10x400mx400m = 10km
13km OWB1 4:20min/km
+ siłownia 1h

15.06 Piątek
20km +15km wycieczki rowerowe

16.06 Sobota
15km wycieczka rowerowa

17.06 Niedziela
3km rozgrzewka + SB (siła biegowa)

Bieg55km
Rower - 160km
Pływaniebrak

Na pewno powinienem jeszcze więcej kilometrów robić na rowerze i dołączyć do tego pływanie.  Przed startem w Malborku najbardziej boję się wody. Jak sobie pomyśle, że 350 osób na raz rusza w jednym kierunku to przechodzą mnie ciarki. Już czuję jak krztuszę się wodą i te wszystkie ciosy które zbiorę. Jednak strach ten mnie mobilizuje i napędza. Trzeba stawić mu czoło i sprostać wyzwaniu. Jeżeli już pokonam dystans w wodzie. W strefie zmian czekać będzie na mnie rower, który będzie się domagać przejechania  45km. Trasa ma być płaska wiec liczę na to, że prędkość 30km nie będzie barierą nie do zdobycia. Mam na myśli  prędkość średnia na całym dystansie. Jak dla mnie oczywiście. Zdaję sobie sprawę, że znajdą się zawodnicy którzy cały dystans rowerowy pokonają z średnią prędkością  ponad 40km na godzinę. Gdy już przejadę 45km, wbiegam w strefę zmian odkładam swoją srebrną strzałę, i zaczynam bieg- 10,55km. Założenie jest takie aby przebiec ten dystans poniżej 42min.

Oczywiście są to założenia, jak wyjdzie zobaczymy. Triathlon to sport a w nim jak każdy dobrze wie, różnie bywa. Głównym moim celem jest nie spalenie się na starcie, wykonanie dobrych zmian oraz ukończenie triathlonu bez kontuzji. Nie oglądam się na innych, po prostu mam zamiar zrobić swoje. Czy to będzie miejsce 150 czy 250 nie ma dla mnie znaczenia. Najważniejsze jest dla mnie to aby zrealizować cele.

W tym tygodniu czekają mnie ciężkie 4dni treningowe. Później
wrzucam na luz i łapie świeżość. Ostatnie 3 dni będę ćwiczyć zmiany, z wody na rower. Na pewno też dopracuje parę rzeczy technicznych. Zastanowię się też nad doborem stroju.  W przyszłym tygodniu na pewno wykonam 3-4 treningi w jeziorze.  Pozdrawiam ;-)








































sobota, 16 czerwca 2012

Piłkarskie emocje i wyspa Kona


Siemka!

Piłkarskie emocje trwają i przed jutrzejszym (dzisiejszym) meczem Polska - Czechy, robi się naprawdę gorąco. Cała Polska i Europa, aż kipą od piłkarskich emocji, które nam też się udzielają. Jednak trzeba pamiętać, że cel długodystansowy jest wyznaczony i konsekwentnie, mimo wydarzeń na około, jest on realizowany. Po paru dyskusjach z Sewerynem doszliśmy do wniosku, że fajnie byłoby napisać trochę o historii triathlonu "Człowieka z żelaza". W końcu chce on go ukończyć i dobrze byłoby znać korzenie dystansu, na który jak mówią porywają się tylko szaleńcy:). "Triathlon najcięższy na świecie". Każdy kto tylko go ukończy dostaje tytuł "Iron Man-a". Pamiętam jak jeszcze 3 lata temu, kiedy zaczynaliśmy studia oglądaliśmy filmiki na youtube pokazujące te mordercze zawody. Widać musiało to w nas pozostawić jakiś ślad, bo dzisiaj jesteśmy tutaj. Seweryn przygotowuje się do ukończenia, a ja, jak i wszyscy jego przyjaciele wspieramy go w tym wielkim marzeniu.

Historia "IronMan-a" rozpoczyna się w w roku 1975 na jednej z hawajskich wysp "Oahu". Odbywająca się tam wtedy seria zawodów przyciągnęła biegaczy i pływaków. Rozgorzała między nimi dyskusja na temat:  Której dyscypliny zawodnicy są bardziej wytrzymali i wysportowani? Oliwy do ognia dolał artykuł w amerykańskim magazynie "Sports Illustrated" na temat ówczesnego belgijskiego kolarza. Stwierdzono, że ma    on największy, zarejestrowany pułap tlenowy na świecie. Jest to najpopularniejszy wskaźnik wydolności fizycznej. Na wyspie odbywały się w tym czasie 3 serie zawodów: "Waikiki roughwater swim (3,86km); "Around - Oahu Bike Race (185,07km) i "Honolulu Marathon (42,195km). Niejaka pani Judy Collins wraz z mężem wpadli na genialny pomysł. By raz na zawsze ustalić, czy biegacze, czy pływacy są bardziej wysportowani. Zaproponowali by ustawić godziny zawodów tak, by mogli w nich wystartować po kolei.
Każdy z uczestników dostał kartkę z trasą, kilkoma regułami i zdaniem na końcu, które dzisiaj jest zastrzeżone: "Swim 2.4 miles! Bike 112 miles! Run 26.2 miles! Brag for the rest of your life"; w wolnym tłumaczeniu: płyń 2,4 mile! jedź 112 mil! biegnij 26,2 mile! Chwal się tym do końca życia:). Collins powiedziała wtedy, że kto skończy pierwszy otrzyma tytuł "Człowieka z żelaza" (dzisiaj otrzymuje go każdy kto ukończy zawody:>). Z 15 zawodników, którzy stawili się na linii startu, ukończyło 12. Zwyciężył Gordon Haller z czasem (sic!) 11 godz. 46 min. 58 sec
                                                                       Gordon Haller

Taki był sam początek, a z roku na rok zawody stawały się coraz popularniejsze. Dzisiaj zawody "IronMan" są wielkim medialno - sportowym wydarzeniem, które zdobywa coraz więcej miłośników na świecie. Co ciekawe w 1982 roku zawody zostały przeniesione z Oaha na wyspę mniej zurbanizowaną - Kona (zdjęcia pokazują raj na ziemi;). Dzisiaj odbywa się tam "Iron Man world championships". Nic tylko pozazdrościć uczestnikom;)





Do napisania tej krótkiej historii wykorzystałem wujka google, ciocie wiki i oficjalną stronę ironman.com.

Pozostaje mi tylko życzyć Wam mega udanego weekendu i oby nasi wyszli z grupy. Trzymamy mocno kciuki:>

Pozdrawiam
Adam

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Przygotowania trwają





Tydzień zaczynamy cytatem wielkiego mistrza. Mistrza który był profesjonalistą w swoim fachu. Jedna z jego teorii brzmi: 

''Sama wiedza nie wystarczy, trzeba ja jeszcze stosowac... Checi nie wystarcza, trzeba dzialac.'' 


O kim mowa? O człowieku który zrobił niegdyś wejście smoka - Burce Lee. Był wielkim sportowcem, który nie oddzielał ciała od ducha. W jego treningach tak samo ważne było kształtowanie psychiki jak i ćwiczenie ciał. Jego pogląd na sport bardzo mi się podoba.

Tyle tytułem wstępu. Czas wspomnieć trochę o moich przygotowaniach. W ubiegłym tygodniu zrobiłem tylko 140km na rowerze i 35km biegu. Pływania oczywiście brak. W dalszym ciągu czekam na lepszą pogodę aby móc zacząć trenować w jeziorze. Taka mała objętość spowodowana była sprawami prywatnymi oraz tym, że wraz z Adamem zaczęliśmy zbierać materiały na film. Jednak wiem, że nie można się załamywać. Za 12 dni czeka mnie start w Malborku na dystansie 1/4 IRONMAN'a. Zrobię wiec wszystko aby ten czas jak najlepiej wykorzystać.

Moje założenie na zawody w Malborku to:

- pływanie 20min
- rower 1:30h (30km/h średnia prędkość)
- bieg 43 minut
 + zmiana z pływania na rower  (~3min)
 + zmiana z roweru na bieg (~2min)
Wynik końcowy: 2:35-8

Wiem, że uzyskanie rezultatu 2:35 nie jest rekordem świata, jednak patrząc na swoje przygotowanie przez ostatni miesiąc wiem, że nawet o ten wynik będę musiał ostro walczyć. Biorąc pod uwagę fakt, że od niedawna jeżdżę na rowerze kolarskim. Robię mały kilometraż biegowy. Do pływalni nie mam dostępu. Uzyskanie takiego wyniku w debiucie będzie dla mnie sukcesem.

Jeżeli mój start na dystansie 1/2 IRONMAN dojdzie do skutku to będę celować w wynik 5:20-30.

Przedstawię Wam trailer filmu do którego w dalszym ciągu zbieramy materiał.


Poniżej zdjęcia z weekendowego treningu :)

 



sobota, 9 czerwca 2012

Sobota na ostro, czyli filmik i POLSKA GOLA!:)

Czołem!

Dzisiaj sobota więc lecimy na ostro;). Postanowiliśmy z Sewerynem nagrać krótki filmik, w którym pokażemy urywki z jego treningów. Stwierdziliśmy, że cały ten czas piszemy, piszemy i...piszemy:). Trzeba w końcu pokazać trochę akcji! Nie mamy żadnego doświadczenia w robieniu takiego materiału i na początku wahaliśmy się czy jest to dobry pomysł...ale. No właśnie "ale": NIE bierz dnia wolnego, NIE poddawaj się, NIE bój się sięgnąć po marzenia! IronMan sam się nie zrobi, bo nic tak naprawdę samo się nie zrobi. Chyba, że odleżyny od siedzenia na tyłku;) Póki nie spróbujemy, nie dowiemy się czy warto. Z pisaniem bloga też były wahania, jednak zdecydowaliśmy się i póki co wychodzą z tego same pozytywy. Szukamy inspiracji, a gdzie najlepiej jej szukać? Na "Jutube". Ostatnimi czasy pojawia się dużo filmów promocyjnych triathlon "Człowieka z Żelaza", jednak bardzo mało z Polski. Trzeba to zmienić...

A propos szukania inspiracji ostatnimi czasy Seweryn wrzucił ten filmik jednak myślę, że warto by do niego wrócić. Mega profeska, muzyka z filmu "Tron" świetnie buduje napięcie, tylko wydaje się trochę przydługi. Pierwsze 3 min ogląda się super, ale potem trzeba się już przemęczyć do 6 min,kiedy jest najlepsza akcja. Brakuje też chociaż angielskich napisów, bo niestety "Ich spreche nicht Deutsch";)


Ostatnio dorwałem filmik mistrza. Chris McCormack opowiada jak wyglądają jego przygotowania do każdego startu w zawodach. Mega polecam.


W każdej wolnej chwili Seweryn trenuje i przygotowuje kolejne posty, a ja zajmuje się blogiem. Jednak nie zapominamy, że w naszym pięknym kraju odbywają się właśnie mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Kibicujemy gorąco naszym i strasznie nam szkoda, że wczoraj bardziej nie przycisnęli greków (postawiłem na wynik 2;1 dla Polaków;)), ale nie ma co się smucić i narzekać! Mają jeszcze szanse na wyjście z grupy i trzeba ich wspierać do samego końca. Po wszystkim przyjdzie czas na ocenę i poprawę co poszło nie tak.
Teraz czeka nas mecz z Rosją, a po starciu z Czechami widać, że wiedzą jak grać. Dlatego powodzenia i GOLA chłopaki!

Pozdrawiam
Adam

środa, 6 czerwca 2012

Post organizacyjny

Witajcie!

Dziś chciał bym napisać parę słów na temat ubiegłego tygodnia. Podzielę się również planami na najbliższą przyszłość.

Zacznę od tego co już było. Za mną sesja, która zdałem zapewniając sobie komfort psychiczny. Nie będę musiał myśleć o egzaminach które bym musiał poprawiać we wrześniu. Zdanie sesji jest równoznaczne z powrotem na 4 miesiące do Sztumu. Wiązało się to również z przeprowadzką. Przez nałożenie się obowiązków studenckich i tych poza uczelnianych treningi nie były regularne. Nie oznacza to że przez tydzień się obijałem. Na rowerze jeździłem dwa razy a biegałem cztery. Na pływalni nie byłem ani razu.

W piątek po ostatnim egzaminie wraz z rodziną i znajomymi pojechałem do Przebrna. Jest to tradycją rok w rok już od ładnych paru lat, wiec nie mogło mnie tam zabraknąć i tym razem. Nad morzem wypocząłem i wesoło spędziłem czas w rodzinnym gronie, świętując kolejną zdaną sesję.

                                                      Radość po sesji jest ogromna  :D

Od jutra wznawiam ćwiczenia wzmacniające brzuch które przerwałem w trakcie tygodnia (wierzcie mi byłem mocno zalatany.)

Wraz z Adamem postanowiliśmy nagrywać moje przygotowania. Uznaliśmy, że będzie to świetna pamiątka i super sprawa. Doszliśmy do wniosku, że gdy nagramy już troche ciekawego materiału z treningów zmontujemy krótki 4-5minutowy filmik. Jednak dopiero zaczynamy gromadzenie materiału i prosimy o cierpliwość. Chcemy tą sprawę od A do Z zrobić sami. Jak wyjdzie tak wyjdzie ale będziemy mieć świadomość, że daliśmy z siebie wszystko aby pokazać się Wam z jak najlepszej strony :) Filmik powinien powstać na początku Lipca.

                                                           To my prowadzimy ten blog!
 
Pod znakiem zapytania stoi mój start w połówce IRONMAN'a w tym momencie wpisowe wynosi 450zł. Oczywiście jak uzbieram pieniądze do tego czasu to na pewno wystartuję. Jak się domyślacie trzeba jeszcze dojechać, kupić żele, batony energetyczne itd. Do kosztów doliczyć trzeba również nocleg, dzień przed zawodami aby być wypoczętym. Potrzebna mi będzie również pianka. Jednak tą dzięki uprzejmości kolegi będę mieć ją zapewnioną.

W najbliższym czasie rozpoczynam również pracę na budowie. Będzie to na pewno bardzo ciężki okres dla mnie. Łączenie pracy i treningów łatwe ani przyjemne nie jest. Niestety pieniądze z nieba nie lecą a marzenia należy realizować. Jedyną słuszną drogą jest ciężka praca.



piątek, 1 czerwca 2012

Piątek:)


Piatek, czyli kolej na nowy post:). Jednak zanim przejde do sedna chcialem pare linijek poswiecic na podsumowanie dotychczasowej dzialalnosci bloga. Dzialamy od 2 miesiecy, a na naszej stronie zanotowalismy 4 tys wejsc! Jako ze jest to nasz debiut w prowadzeniu bloga, nie wiedzielismy czego mozemy sie spodziewac. Jednak z paru zrodel dotarły do nas informacje, ze jest to calkiem niezly wynik:). Wlasnie w tym miejscu chcielibysmy podziekowac wszystkim osobom, które śledzą blog od 0 do IronMan-a. Dzięki temu jesteśmy jeszcze bardziej zmotywowani do działania i dzielenia się z Wami drogą do zdobycia tytułu najtwardszego triathlonisty na świecie. Czasami jest ciężko pogodzić wszystkie obowiązki związane z treningami, uczelnią i sesją egzaminacyjną, ale kto powiedział, że będzie łatwo;). Do odważnych świat należy, a nam odwagi nie brakuje. Jako, że jest dzisiaj piątek i zapewne chcecie poświęcić resztę tego dnia na odpoczynek po całym zabieganym tygodniu nie będę Was męczył długim wpisem. Chciałbym tylko prosić Was drodzy czytelnicy o wsparcie związane z działalnością bloga. Mianowicie: co Wam się podoba, a co nie? Co można by było dodać? Czego mogłoby nie być? Są to sprawy bardzo ważne, a naszym celem oprócz dzielenia się "drogą" jest również jakość prezentowanych treści . Swoje sugestie możecie zostawiać w komentarzach lub słać na adres mailowy ironseweryn@blogspot.com . Zachęcam Was również do śledzenia nowo utworzonego fan page-a na facebook-u. Skrót do niego możecie znaleźć w panelu po lewej stronie. Zachęcam Was również bardzo mocno do dzielenia się nim ze swoimi znajomymi.
Następny post pojawi się w poniedziałek.
Pozostaje nam nic innego jak życzyć Wam udanego weekendu i zebrania dużo pozytywnej energii na nadchodzący tydzień.

Wrzucam dla Was filmik, który zawsze mega mnie doładowuje:)
Człowiek jest niesamowity:






Pozdrawiam
Adam