poniedziałek, 25 czerwca 2012

Relacja z GARMIN IRON TRIATHLON MALBORK


Relacja Część I 

Witajcie, na wstępie powiem, że start w Malborskim triathlonie przyniósł masę emocji.  Działo się tyle ciekawych rzeczy, że nie sposób je streścić w jednym poście. Dlatego postanowiłem relację z zawodów podzielić na dwie części aby móc Wam jak najbardziej przybliżyć sytuację i atmosferę jaka panowała podczas zawodów. Zaczynajmy!

Sobotni wieczór godzina 22, czas na odprawę. Sprawdzam czy mam wszystkie potrzebne rzeczy pakując je do torby.  Kask, okulary, picie, taśmę do zamocowania żela na kierownice, żel, strój, buty i na prawdę wiele wiele innych niezbędnych rzeczy. Swoją drogą jest ich dużo więcej niż przed wyprawą na maraton.  Gdy wszystko już było dopięte na ostatni guzik postanowiłem iść spać. Na godzinę 8 rano umówiłem się z Adamem aby zapakować rzeczy i jechać na zawody.

Pobudka 7:10. Wykonuje wszystkie standardowe czynności: poranna toaleta, śniadanie, sprawdzam czy na pewno wszystko zapakowałem. O godzinie 8 pojawia się Adam, znosimy rzeczy i wyruszamy. 



Pierwsza rzecz jaka przyszła mi na myśl po tym jak zobaczyłem ile ludzi pracuje nad organizacją zawodów : ‘’To będzie naprawdę dobra impreza’’ Na początek największe wrażenie zrobiła na mnie strefa zmian. Wyglądała ona jak ta z igrzysk olimpijskich którą dotychczas mogłem oglądać w TV. Zaznaczam, że to była pierwsza moja profesjonalna impreza triathlonowa na której byłem osobiście. Oprócz strefy zmian świetnie prezentowała się ścieżka która prowadziła z wody do strefy zmian. Obok strefy zmian znajdowało się Expo na którym można było kupić wszystko co potrzebne jest triathloniście, baaa nawet można było kupić rzeczy które wydają się być potrzebne a tak naprawdę są zwykłymi szpanerskimi gadżetami.  Ponieważ przyjechaliśmy wcześnie nie miałem problemu z odbiorem pakietu startowego. Miła, przyjemna obsługa. Poszło bardzo sprawnie. 




Po chwili zaczęli się zjeżdżać zawodnicy. W sumie to nie wiedziałem czy nie są oni z kosmosu. Gdy zobaczyłem z jakimi ‘’maszynami’’ przyjechali. Takie rowery również widziałem tylko na filmach albo w internecie. Zawsze sobie myślałem ‘’Kto kupuje takie rowery za 30,40 a nawet 50 tysięcy’’ Już wiem, triathloniści. Nawet zawodnicy którzy nie są triathlonową elitą mają takie rowery.  Nie ma oczywiście w tym nic złego. Skoro mają pieniądze, mają pasje to niech jeżdżą na najlepszych rowerach na jakie ich stać. Na pewno im to nie zaszkodzi.  



Po odebraniu pakietu postanowiłem pooglądać co dokładnie mają do zaoferowania na stoiskach. Na jednym z nich kupiłem sobie strój w którym od razu postanowiłem wystartować. Chwilę się jeszcze pokręciłem i postanowiłem usiąść i odpocząć. W trakcie gdy ja pobierałem pakiet startowy i chodziłem po Expo Adam szybko pojechał do Sztumu załatwić jedną sprawę i za chwile wracał. Po powrocie koło godziny 10:30 postanowiłem okleić rower i kask numerkami od organizatorów. Następnie udałem się w strefę zmian aby wszystko sobie należycie przygotować. Przy wejściu do strefy zmian zostałem ‘’opisany’’ czyli numerek na ramieniu, łydce i ręce. Odnalazłem swój numerek, koszyk i przyszykowałem wszystkie niezbędne rzeczy.





W trakcie gdy byłem w strefie zmian dostałem telefon od trenera który, prowadził fakultet w Gdańsku, że ma dla mnie piankę. Ja byłem wstanie załatwić sobie tylko piankę windsurfingową która, krępuje strasznie ruchy przy pływaniu i nie jest tak wyporna. Gdy odebrałem piankę czułem, że musi być dobrze. 

Postanowiłem użyć dwóch garminów. Jednego miałem zamontowanego do kierownicy na rowerze. Natomiast drugi czekał na bieg w koszyku. Ten na rowerze włączyłem aby zlokalizował satelitę i czekał już włączony. Natomiast ten w koszyku pozostał wyłączony. Rzeczy wszystkie przygotowane wiec pora na przebranie się i rozgrzewkę. 



Gdy już rozgrzałem się i porozciągałem, zacząłem ubierać piankę. Trochę mi to czasu zajęło jednak wszystko poszło zgodnie z planem. Postanowiłem wejść do wody i zobaczyć czy jeszcze potrafię pływać. W końcu prawie 1,5 miesiąca nie pływałem. Woda nie była jakaś ciepła, jednak w piance nie przeszkadzała mi jej temperatura. Przepłynąłem 200m i wróciłem ponieważ już rozpoczęło się wpuszczanie do wody i odznaczanie numerów. Postanowiłem ustawić się bardziej z tyłu aby nie wychłodzić organizmu. Na imprezach różnie bywa często  są opóźnienia i trzeba czekać w wodzie. Wiec chciałem tego uniknąć jednak tutaj organizatorzy nie mieli opóźnień i jakieś 2 minuty po tym jak ponownie pojawiłem się w wodzie nastąpił start!




Przed samym startem bałem się jak to będzie. Czy będzie ciasno, czy często będzie ktoś na mnie napływać czy zbiorę dużo uderzeń itd.  Okazało się, że nie taki diabeł straszny. Start był dość szeroki więc było sporo miejsca. Oczywiście nie obyło się bez kilku drobnych uderzeń i napłynięć ale nie było źle. Raz nawet jeden z zawodników po tym jak mnie niechcący uderzył powiedział ‘’przepraszam’ ‘. Wiec byłem pod tym względem miło zaskoczony. Moim problemem była jednak nawigacja. Przede mną płynęło dużo osób każdy chlapał co ograniczało mi widoczność w lekko zaparowanych goglach. Płynąc pod prąd, starając się unikać zderzenia z innymi pływakami zapominałem co chwilę sprawdzać w jakiej pozycji się znajduję. To poskutkowało nadrobieniem sporej ilości dystansu. Dwa razy nawet znalazłem się w trzcinach. Spokojnie straciłem na tym 3 minuty jak nie lepiej. Nie patrząc już na to, że traciłem siły na bezcelowe pływanie i zwiedzanie akwenu.  Jednak gdy już zawróciłem płynęło mi się dużo lepiej.  Płynięcie z lekkim prądem okazało się nawet przyjemne. Przez cały czas gdy znajdowałem się w wodzie myślałem o tym, żeby się nie spinać. Wiedziałem, że na tym etapie mogę jedynie przegrać te zawody. Wiec płynąłem spokojnie. Mając nauczkę po pierwszych 500-700m zacząłem częściej określać swoje położenie. Co jakiś czas wypatrując końca etapu pływania.  Jeszcze kilka cykli, jeszcze chwila i wychodzę, ostatnie mocne zagarnięcia i wychodzę. Spokojnie wszedłem pod kładkę specjalnie przygotowaną przez organizatorów. W głowie jak by to Adam powiedział miałem ‘’dżumandżi’’ (zawroty głowy). Ale wyszedłem. Jestem cały, nie było źle w biegu ściągam piankę myśląc już o tym jak wykonam zmianę…





II Część relacji powinna ukazać się dziś wieczorem lub jutro rano. Przypominam tylko, że po kliknięciu na zdjęcie możecie zobaczyć je w normalnych rozmiarach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz